Główny wątek rozdziału: Eseje burzliwych lat psucia państwa i mieszania rodakom w głowach przez pisiorów. Ich macki psucia sięgają wszędzie nawt po przegranych wyborach. Ja, My czyli nie godzący się na psucie Polskia w imieniu których pisze „Marcin Krueger – Polak. Bo mam paszport, mówię po polsku, i kocham ten kraj na tyle, by nie milczeć, gdy osuwa się w mrok”.
Niżej dostępne:
O stabnie finansów za Pisu
Jak Platforma Obywatelska urządziła się w polskiej dupie0
Jak prawica eksportuje problem, który sam stworzyła
Macie rozum, więc sami oceńcie przekaz prawicowych polityków, psychofanów, ruskich trolii i TV Republika.
Esej o zdradzie demokracji i obywatela
Esej o tożsamości na rozdrożu historii
Tak rodzi się faszyzm…
——————————————————————–
Może jednak trochę faktów i od początku:

Odpowiadając Morawieckiemu na ocenę rzekomo doskonałego stanu finansów publicznych za rządów PiS, należy rzetelnie i faktograficznie obalić mit „dobrego gospodarza” i ukazać mechanizmy, które doprowadziły do poważnych problemów, z którymi zmaga się obecnie państwo. Poniżej przedstawiam najważniejsze kontrargumenty, oparte na wiarygodnych danych, w tym Eurostatu, NIK, MF i niezależnych analiz ekonomistów.
1. Ukrywanie zadłużenia w funduszach pozabudżetowych (tzw. kreatywna księgowość PiS)
FAKT: Za rządów PiS nawet do 30–40% zadłużenia publicznego było ukrywane poza budżetem państwa – w funduszach takich jak PFR, BGK, Fundusz Przeciwdziałania COVID-19, Fundusz Solidarnościowy i inne.
• Źródło: Raport NIK (2022): „Rządowy Fundusz Inwestycji Lokalnych był pozabudżetowy i nieprzejrzysty.”
• Eurostat dolicza te fundusze do zadłużenia sektora GG (Government General Sector), ale Sejm i opinia publiczna nie miały do nich pełnego wglądu.
• „Dziura Morawieckiego” polegała nie na braku pieniędzy, ale na braku przejrzystości i rzeczywistego planowania fiskalnego.
2. Skokowy wzrost zadłużenia – PiS odpowiada za najwyższy w historii przyrost długu nominalnego
FAKT: Dług Skarbu Państwa wzrósł z ok. 950 mld zł w 2015 r. do ponad 1,550 mld zł w 2023 r. – czyli o ponad 600 mld zł.
• Źródło: Ministerstwo Finansów, dane za lata 2015–2023.
• W 2020 r. zadłużenie sektora GG przekroczyło 57% PKB (wg ESA2010), a tylko sztuczne podbicie PKB i wyłączenia funduszy z SRW ukryły przekroczenie progu z Maastricht (60%).
3. Pogłębianie deficytu strukturalnego – nawet w okresie wzrostu gospodarczego
FAKT: W latach 2016–2019, przy rekordowych dochodach i niskim bezrobociu, PiS nie tylko nie zmniejszył deficytu strukturalnego, ale zwiększał wydatki sztywne, tworząc ryzyko „procyklicznego przegrzania”.
• Raport MFW (2021): Polska miała jedną z najbardziej ekspansywnych polityk fiskalnych w Europie przy niskim uzasadnieniu.
• Ekonomiści FOR i GRAPE wielokrotnie wskazywali na brak reform strukturalnych, np. w systemie emerytalnym, opiece zdrowotnej czy w finansowaniu samorządów.
4. Największy w Europie wzrost tzw. „ukrytego długu” (off-balance debt)
FAKT: Fundusz Przeciwdziałania COVID-19 (BGK) w 2020–2023 sfinansował ponad 200 mld zł wydatków, które nie podlegały kontroli parlamentarnej ani regule wydatkowej.
• Źródło: Fundacja Batorego, „Czarna księga wydatków pozabudżetowych”, NIK, MF.
• Przykład: Zakup węgla przez Węglokoks za pożyczki BGK, które finalnie nie zostały rozliczone (a koszt ponieśli podatnicy).
5. Luka VAT – rzekome „uszczelnienie” tylko do 2019, potem regres
FAKT: Według danych MF luka VAT zmniejszyła się w latach 2016–2019 z ~24% do 8%, ale w 2020–2023 znów wzrosła – do ponad 15% w 2022 r.
• Źródło: Raporty MF o luce VAT, analizy CASE.
• Zmiany prawne (np. tzw. „zerowy VAT” na żywność, obniżki akcyzy) obniżyły wpływy netto bez długofalowego efektu uszczelniającego.
• Dane NIK (2022): W 2021–2022 Ministerstwo Finansów nie monitorowało w sposób wystarczający wpływu zmian stawek VAT na rzeczywiste dochody.
6. Zmarnowanie środków na cele doraźne bez efektu inwestycyjnego
FAKT: Rząd PiS przeznaczył dziesiątki miliardów złotych na programy socjalne, z których wiele nie miało efektu mnożnikowego (np. 13. i 14. emerytura – koszt > 50 mld zł w latach 2019–2023).
• Źródło: Analizy NBP, IBS, Forum Obywatelskiego Rozwoju.
• Środki z PFR w czasie pandemii trafiły często do firm, które nie utraciły przychodów – brak selekcji i kontroli.
7. Niedoszacowanie budżetu 2023 r. – prawdziwa „dziura Morawieckiego”
FAKT: Projekt budżetu na 2023 r. zawierał niedoszacowane wydatki i zawyżone dochody, co wymusiło nowelizację i emisję dodatkowego długu już we wrześniu 2023 r.
• Rzeczywisty deficyt sektora finansów publicznych za 2023 r. wyniósł 5,1% PKB, czyli ponad 180 mld zł.
• Źródło: Eurostat, MF (sprawozdanie z wykonania budżetu 2023), NIK.
8. Pogłębianie centralizacji państwa i drenaż samorządów
FAKT: Reforma PIT i zmiany w subwencjach oświatowych obniżyły dochody JST o ponad 14 mld zł rocznie, zmuszając je do cięć inwestycyjnych i zadłużania.
• Źródło: ZPP, Związek Miast Polskich, NIK.
• Samorządy miały rosnące wydatki obowiązkowe (np. oświata), ale coraz mniejszy udział w PIT/CIT – rosło uzależnienie od dotacji celowych z ministerstw.
9. Przekroczona reguła wydatkowa w praktyce, mimo jej formalnego zachowania
FAKT: Wydatki z funduszy BGK i PFR były wyłączone z limitów SRW, co oznaczało obchodzenie tej reguły przy jednoczesnym zadłużaniu państwa.
• NIK wskazywał w raportach, że wydatki pozabudżetowe powinny być objęte SRW, ale nie były w praktyce raportowane w czasie rzeczywistym.
• Źródło: NIK, MFW, MF, dyrektywa 2011/85/UE.
10. Dane makroekonomiczne nie dowodzą sukcesu
FAKT: W latach 2021–2023 Polska należała do krajów UE z najwyższą inflacją, najniższym poziomem inwestycji publicznych (w relacji do PKB) i najgłębszym spadkiem realnych dochodów rozporządzalnych.
• Wzrost PKB był napędzany konsumpcją transferową, a nie inwestycjami.
• Polska była w 2022–2023 krajem z największym spadkiem siły nabywczej płac w UE (Eurostat, NBP).
Pan nie tylko nie zostawił finansów publicznych w dobrej kondycji, ale doprowadził do:
• zapaści przejrzystości budżetowej,
• największego w historii zadłużenia nominalnego,
• rozszczelnienia reguł fiskalnych i systemu podatkowego,
• upartyjnienia wydatków publicznych (dotacje, subwencje, fundusze bez kontroli parlamentu),
• i poważnych napięć strukturalnych w systemie finansów publicznych, które dziś próbuje się załatać nowelizacjami SRW.
To nie Tusk „przejadł” przestrzeń fiskalną – ona była wydmuszką. Bo prawdziwa przestrzeń fiskalna to nie tylko niski poziom długu, ale zaufanie, przejrzystość i zdolność państwa do reagowania w kryzysie. A te zostały za rządów PiS poważnie nadwyrężone.
#Morawiecki #PiS #Pinokio #Kłamca #Łgaż
Pokaż mniej
Mariusz Dzidkowski
A to dlatego spadły dochody wszystkich spółek Skarbu Państwa oraz samego budżetu Krajowego i mamy rekordowy dług publiczny. No i zamiast inwestycji w gospodarkę, wydajemy kasę min. na migrantów oraz na komisje śledcze które dotąd nic nie udowodniły. To…
Wyświetl więcej
Daniela Rudlicka
Dlatego ma długi nos bo wyczuwa gdzie można dobrze zarobić nie przemęczając się.Już zgromadzonych majątek chociaż ma 4 dzieci niepracującą żonę.
Slawomir Tomczynski ·
Pisowski nieudacznik i safanduła.Jak go widzę
to wspominam stępkę promu,którą przybijał
a cała konstrukcja na złomie wylądowała.…
Wyświetl więcej
Prosty lud PISowski i tak tego nie przeczyta bo to dla nich za duży wysiłek . Po co jak TV Rus publika podaje im „prawde” jak na talerzu wystarczy połknąc . A przeciez to oni zaczeli rozdawać kase za darmo i tylko to sie liczy . A skad wzieli na to kas…
Wyświetl więcej
Jak Platforma Obywatelska urządziła się w polskiej dupie
Platforma Obywatelska, główna siła polityczna obecnej koalicji rządzącej, obiecywała odwrócenie negatywnych skutków rządów PiS i przywrócenie państwa prawa, szacunku dla instytucji oraz sprawczości rządu. Po półtorej roku od przejęcia władzy, rośnie jednak poczucie rozczarowania i politycznego oszukania – bo choć retoryka była mocna, to działania pozostały niemrawe, niekonkretne lub wręcz zamrożone. Główna partia władzy wygląda dziś jak ugrzeczniony lokator zamieszkujący ciasne i cuchnące wnętrze polskiego systemu, który nie chce burzyć ścian, a jedynie je przemalować. Słowem – Platforma urządziła się w polskiej dupie. I nie jest to moje odosobnione zdanie.
To co mówimy cicho, dziś musi wybrzmieć bezceremonialnie głośno, tak by najważniejsi politycy Platforma Obywatelska ten głos społecznego niezadowolenia usłyszeli, a co więcej zrozumieli, że następne wybory nie będą już tak łaskawe dla nich, a przez nich dla nas Polaków.
Brak sprawczości, zamrożone ustawy, chaos legislacyjny
Platforma Obywatelska, zamiast rządzić – zarządza koalicją. A koalicja, choć szeroka, nie daje pola do śmiałych i odważnych decyzji. Każdy większy projekt ustawowy jest mielony przez PSL lub Polska2050. Projekt liberalizacji prawa aborcyjnego – zamrożony. Reforma edukacji – w powijakach. Ustawa medialna – nie do przejścia. Polityka mieszkaniowa – rozbita o partykularne interesy. Nawet tam, gdzie udało się coś napisać, ustawy trafiają do Sejmu jako konstrukty niepełne, prawnie niedomknięte, pełne furtek do nadużyć lub nieprzemyślanych konsekwencji społecznych.
Nie można dłużej udawać, że wszystko idzie zgodnie z planem. Planów po prostu nie ma – jest gaszenie pożarów, PR-owe konferencje i rozliczanie PiS. A rozliczanie, choć potrzebne, w obecnym układzie prawnym i ustrojowym nie ma większego sensu.
Rozliczenia PiS? Prezydent już szykuje długopis
Jednym z najbardziej ponurych absurdów obecnej sytuacji jest to, że rząd Tuska, zamiast zająć się reformowaniem Polski, skupił się niemal obsesyjnie na zemście. Komisje śledcze, medialne procesy, wielogodzinne przesłuchania – a na końcu tej drogi czeka ułaskawienie przez pisowskiego prezydenta Karola Nawrockiego. Tak, nazwijmy rzecz po imieniu – karykatura prezydenta, wystawiona przez Kaczyńskiego na posterunek zabezpieczający tyły Zjednoczonej Prawicy.
Choćby sądy orzekły winę, choćby prokuratura wreszcie zaczęła działać sprawnie, choćby opinii publicznej opadły szczęki od skali przestępstw – wystarczy jeden podpis z Pałacu Prezydenckiego, by wszystko zamienić w polityczną farsę. I to trzeba było przewidzieć. Dlatego mam prawo być wkurwiony na Tuska. Bo to polityk powinien być strategiem, nie tylko moralizatorem. Powinien myśleć trzy ruchy naprzód. Okazało się jednak, że to my – wyborcy – jesteśmy mądrzejsi, bardziej przewidujący i mniej naiwni.
Czy można jeszcze wierzyć Tuskowi?
To pytanie retoryczne, ale bolesne. Bo nadzieje były ogromne. Po ośmiu latach degrengolady, Polacy chcieli sprawczości, odwagi, reform, decyzji. Tymczasem otrzymali ostrożność, rozwodnione kompromisy, ugrzeczniony styl i okopanie się w instytucjonalnym marazmie. Można powiedzieć: Platforma nie tyle przejęła władzę, co wślizgnęła się do niej – i dziś robi wszystko, by jej nie utracić, nawet jeśli oznacza to bezruch.
Czy warto jeszcze wierzyć w jego słowa? Każdy niech odpowie sobie sam. Jedno jest pewne – PiS już rozpoczęło kampanię wyborczą. I robi to z typową sobie bezczelnością i skutecznością. A obecna koalicja? Sprawia wrażenie zaskoczonej, nieprzygotowanej, uśpionej.
Ustrój państwa nie jest własnością partii
To, co najgroźniejsze, czai się w tle. PiS i Konfederacja – ręka w rękę – szykują grunt pod nowy projekt ustrojowy. Państwo jednopartyjne, z podporządkowanym sądownictwem, mediami, samorządami. Jeśli opozycja wróci do władzy, to nie po to, by rządzić, ale by wykonywać wolę partii nadrzędnej – tej jednej, słusznej, narodowo-katolickiej. Prezydent, Trybunał, Rzecznik Praw Obywatelskich, media publiczne – wszystkie te instytucje będą zaprzężone do jednego wozu, którego woźnicą będzie nie społeczeństwo, ale Kaczyński, Mentzen i Bosak.
Trzeba to jasno powiedzieć: ustrój państwa to nie zabawka w rękach ideologów. To nie wola Jarosława Kaczyńskiego. Nie fanaberia Konfederacji. To wyraz woli obywateli. A tym obywatelom próbuje się dziś narzucić jeszcze gorszy system niż ten, który znamy – bezprawny, cyniczny, podporządkowany partyjnej linii.
Przyszłość? Jeszcze nie jest za późno
Platforma Obywatelska stoi dziś przed ostatnią szansą, by udowodnić, że nie jest tylko partią „anty-PiS”, ale realną siłą reformatorską. Czas na ofensywę ustawodawczą. Czas na poważne potraktowanie obywateli. Czas na komunikację bez PR-u i spotów – ale z konkretem. Jeśli PO tego nie zrobi – pogrzebie swoją szansę i odda kraj w ręce populistów.
Jeśli nic się nie zmieni, historia zapamięta ich nie jako tych, którzy naprawili Polskę po rządach PiS, lecz jako tych, którzy przystawili fotel do polskiej dupy, zawiesili firanki i urządzili się w niej na dobre.
Ale nie na długo. Bo gniew narasta.
#PlatformaObywatelska #Tusk #PolskaPolityka #Koalicja2023 #RządBezSprawczości #UstawyZamrożone #Sejm #PSL #Polska2050 #PrezydentNawrocki #PiS #Ułaskawienia #ZmianaUstroju #Konfederacja #Mentzen #Bosak #RozliczaniePiS #OdpowiedzialnośćPolityczna #RozczarowanieTuskem #WinaTuska
#PolskaDemokracja
Pokaż mniej
——————————————————————————–
Polacy zabijają Polaków, a PiS straszy migrantami z Niemiec – czyli jak prawica eksportuje problem, który sam stworzyła
Polityka strachu zamiast polityki odpowiedzialności
W ostatnich tygodniach politycy Prawa i Sprawiedliwości nasilili narrację o rzekomym „najeździe migrantów z Niemiec”, kreśląc apokaliptyczne wizje zagrożenia dla polskiej kultury i bezpieczeństwa. Tymczasem dane i fakty ujawniają zupełnie inną rzeczywistość: to Polska – za rządów PiS – była jednym z największych eksporterów niestabilności migracyjnej w Unii Europejskiej, wydając setki tysięcy wiz obywatelom państw Afryki i Azji w ramach afery wizowej.
Jednocześnie – wewnątrz kraju – prawdziwe zagrożenie dla życia obywateli pochodzi nie od uchodźców, lecz od… samych Polaków. Alkohol, narkotyki, brawura za kierownicą i powszechne społeczne przyzwolenie na łamanie prawa zbierają większe żniwo niż jakakolwiek zewnętrzna migracja.
Afera wizowa PiS – cichy import chaosu
W latach 2021–2023 Polska wydała ponad 350 000 wiz pracowniczych i humanitarnych obywatelom m.in. Nigerii, Bangladeszu, Uzbekistanu i Iranu – często z pominięciem kontroli bezpieczeństwa. Wszystko to w ramach procederu korupcyjnego, ujawnionego w tzw. aferze wizowej, w której uczestniczyli wysocy rangą urzędnicy MSZ oraz pośrednicy czerpiący korzyści majątkowe.
Źródło: Najwyższa Izba Kontroli, raport 2024; „The Guardian”, „Politico EU”, „Die Welt”
Art. 231 §1 k.k.: funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Wiedząc, że Polska nie oferuje migrantom szerokich pakietów socjalnych, a Niemcy – zgodnie z unijną zasadą odpowiedzialności pierwszego kraju – mogą ich odesłać do miejsca wydania wizy, PiS stworzył warunki do eksportu problemu migracyjnego na Zachód. A teraz obarcza odpowiedzialnością… Berlin.
Niemiecka ustawa deportacyjna z 2023 r.
W odpowiedzi na zjawisko wtórnych migracji uchodźców z Polski, Niemcy w listopadzie 2023 roku przyjęły tzw. „Rückführungsverbesserungsgesetz” (ustawa o poprawie procedur deportacyjnych). Zgodnie z nią:
• czas detencji wydaleniowej został wydłużony z 10 do 28 dni,
• służby mają większy dostęp do danych migrantów,
• uproszczono procedury wydalania osób uznanych za nielegalnie przebywające.
Źródło: Bundestag, Drucksache 20/9045, ustawa z 6 listopada 2023 r.
To Polska była punktem wejścia. Niemcy – punktem końcowym. Wniosek? PiS stworzył korytarz migracyjny, a dziś oskarża innych o jego skutki.
Polak groźniejszy niż migrant – statystyka bezlitosna
Według Komendy Głównej Policji, w 2023 roku:
• doszło do 1880 wypadków drogowych z udziałem kierowców pod wpływem alkoholu,
• zginęły w nich 202 osoby, a rannych zostało 2068.
Łącznie w 2023 roku:
• 2084 osoby zginęły na polskich drogach – większość z winy obywateli RP.
Dla porównania:
w całym roku 2023 nie odnotowano ani jednego śmiertelnego ataku migranta z Bliskiego Wschodu lub Afryki w Polsce.
A mimo to społeczeństwo karmione jest przekazem, że to „obcy” są zagrożeniem. Tymczasem mordercy jeżdżą po naszych ulicach codziennie – i są naszymi sąsiadami.
Co mówi prawo? Polska vs Norwegia
Polska (art. 178a Kodeksu karnego):
– jazda w stanie nietrzeźwości to przestępstwo zagrożone karą do 2 lat więzienia
– recydywa: do 5 lat
– ale: często sądy stosują zawieszenie kary lub tylko grzywnę
Norwegia (ustawa o ruchu drogowym § 22 i § 31):
– próg karalności: 0,2‰
– za pierwsze przewinienie grozi kara więzienia (nawet bez wypadku!), utrata prawa jazdy na co najmniej 1 rok i obowiązkowy kurs reedukacyjny
Co więcej:
osoba, która świadomie pozwala nietrzeźwemu kierowcy prowadzić, również ponosi odpowiedzialność karną (jako współsprawca lub pomocnik).
Czy jesteśmy gotowi na podobny model w Polsce?
Spojrzenie w lustro
PiS straszy migracyjnym Armagedonem, by zakryć fakt, że:
• sam wprowadził migrantów do Polski, często nielegalnie,
• Polacy każdego dnia stanowią większe zagrożenie dla siebie nawzajem niż ktokolwiek z zewnątrz,
• społeczne przyzwolenie na łamanie prawa (zwłaszcza na drogach) osiągnęło poziom patologiczny.
A może czas przestać bać się uchodźców i zacząć bać się obojętności?
Nie potrzebujemy kolejnej kampanii wyborczej o migrantach. Potrzebujemy obywatelskiej odwagi. Bo w tym kraju nie zabije nas imigrant. Zrobi to pijany rodak – i my, jeśli nadal będziemy milczeć.
Pokaż mniej
Marcin Krueger
A tu na foto szturmujący polską granicę imigranci z Niemiec. Macie rozum, więc sami oceńcie przekaz prawicowych polityków, psychofanów, ruskich trolii i TV Republika.
Józefa Hałek Pyka
Winna jest TVP Republika

Przekazują ludziom brednie. Republika , to TYP Kaczyńskiego.
Polska w cieniu politycznej lichwy. Esej o zdradzie demokracji i obywatela
Polska polityka od dekad przestała być narzędziem dobra wspólnego. Stała się łupem – przedmiotem mafijnej wojny pomiędzy tymi, którzy po upadku komunizmu zagarnęli schedę po PRL-u, a tymi, którzy chcieli – choć często naiwnie i nieudolnie – budować w Polsce nowoczesną demokrację. Dziś niepodzielnie rządzi logika interesów, frakcji, sojuszy bez wartości, układów bez twarzy. Nie obywatel, nie konstytucja, nie sumienie – lecz wyrachowanie, kalkulacja, technologia władzy.
Jarosław Kaczyński i jego obóz są tylko jednym z objawów tej degeneracji. Nie są anomalią – są logicznym produktem systemu, który przez lata hodował cynizm, bezkarność i klientelizm. Polityka, zamiast służyć, zaczęła się narzucać. Zamiast być lustrem obywatelskich aspiracji, stała się batem – systemem narzuconych ról, w których wyborca odgrywa statystę, a polityk – reżysera i beneficjenta przedstawienia.
Szymon Hołownia, który budził nadzieję na nową jakość – świecką etykę dialogu, pokojowego protestu i nowoczesnej republiki – właśnie dokonał politycznego aktu prostytucji. Wejście w cichy, strukturalny sojusz z Kaczyńskim – nawet jeśli owinięty w papierek „dla dobra państwa” – jest jak flirt z trucicielem, który za dnia głosi dekalog, a nocą przepisuje ustawy kneblujące sądy i media. To nie kompromis. To kapitulacja.
A przecież to nie pierwszy raz. PSL badało, czy jako „partia prostytutka” (takie sformułowanie pojawia się bardzo często w opoini publicznej!) mogłoby iść z PiS-em. Konfederacja, karmiąca się pogardą dla słabszych, gra na strunie mitycznego „mniejszego zła” – tak, jakby w historii nie było już takich wyborów: między Stalinem a Hitlerem, między Auschwitz a obozem harcerskim.
Dziś również wielu obywateli żyje w podobnym złudzeniu: że muszą wybierać między patologiami, że „nie ma alternatywy”. I tak, zamiast demokracji – mamy melodramat. Zamiast republiki – teatr. Ale to nie politycy zapłacą za bilety do tego spektaklu. Zapłacimy my – obywatele. W podatkach, w cenie za prąd, w ograniczaniu praw, w rosnącym długu publicznym, w systemowym wykluczeniu, w stłumionej nadziei. I nade wszystko – w zredukowanym znaczeniu naszego głosu.
Bo czy jeszcze w ogóle mamy wpływ? Czy realnie decydujemy? Czy wyborca ma dziś więcej do powiedzenia niż algorytm Facebooka, który kształtuje jego lęki i głosowania? Czy Konstytucja jest jeszcze traktowana jako fundament, czy jako karta przetargowa w grze partyjnej?
Dopóki polityka nie stanie się narzędziem oddolnej suwerenności, dopóty będziemy odgrywać role statystów, widzów, klakierów. Aż w końcu – jak to w historii bywało – rolę niewolników.
A przecież są inne role. Obrońca. Demaskator. Organizator. Wizjoner.
Jeśli jako społeczeństwo nie przywrócimy sensu pojęciu „obywatel”, jeśli nie odzyskamy polityki jako narzędzia służby, jeśli nie powiemy „dość” pseudowyborom, w których kandydaci są tylko emanacją partyjnych zarządów i układów – to skończymy w lichwiarskim uścisku, w którym za każdą złudną ulgę przyjdzie nam zapłacić wysoką cenę: wolnością, prawem i godnością.
Zbliżamy się do punktu zwrotnego. Już nie wystarczy zmienić rząd. Trzeba zmienić reguły gry. Trzeba wymusić mechanizmy kontroli społecznej, obywatelskiego weta, transparentności, jawności, odpowiedzialności politycznej – nie tylko raz na cztery lata, ale każdego dnia.
Niech to będzie nasz nowy kontrakt społeczny: nigdy więcej polityki bez obywatela. Bo kiedy polityka odcina się od społeczeństwa, społeczeństwo ma tylko dwie role do wyboru – biernego podatnika… lub świadomego rewolucjonisty.
Pokaż mniej
Kto to jest Polak? Esej o tożsamości na rozdrożu historii
I. Wstęp: Tożsamość jako pole bitwy
„Czy ty jesteś Polakiem?” – to pytanie, zadane w XXI wieku, nie oznacza już wyłącznie prostej weryfikacji obywatelstwa ani przynależności etnicznej. Staje się pytaniem o świadomość, wartości, wspólnotę losu, a czasem – niestety – także narzędziem wykluczenia. Pytanie to wybrzmiewa coraz częściej nie w celu poznania drugiego człowieka, ale jako akt oskarżenia: Jeśli myślisz inaczej – to nie jesteś Polakiem. Czy rzeczywiście?
II. Aspekty formalne: Obywatelstwo i język
Najbardziej „mierzalne” kryterium bycia Polakiem to oczywiście posiadanie obywatelstwa polskiego. Polska Konstytucja nie przewiduje hierarchii obywateli – każdy obywatel ma równe prawa, niezależnie od światopoglądu, miejsca urodzenia, pochodzenia etnicznego czy przekonań politycznych (art. 32 Konstytucji RP).
Z drugiej strony, język polski – jako nośnik kultury – pełni rolę integrującą. Osoba, która posługuje się językiem polskim, staje się uczestnikiem wspólnoty kulturowej, nawet jeśli nie urodziła się w Polsce. To zjawisko widoczne szczególnie u dzieci migrantów, które nierzadko czują się „bardziej Polakami” niż ich rodzice.
Ale czy znajomość języka i obywatelstwo wystarczą? Czy Polak to tylko ten, kto zna Mickiewicza i hymn?
III. Aspekty kulturowe: Pamięć, trauma i mit narodowy
Polskość od wieków budowana była wokół mitu martyrologii i walki o niepodległość. Powstania, rozbiory, Solidarność, Smoleńsk – to kamienie milowe narracji, którą wielu uważa za rdzeń polskości. Ale ta historia – pisana głównie przez mężczyzn, dla mężczyzn i o mężczyznach – pomija wiele innych doświadczeń: kobiety, mniejszości, ludzi pracy, migrantów, czy osoby LGBTQ+.
Jeśli Polskość ma być wspólnotą doświadczeń, to musi uwzględniać różnorodność tych doświadczeń. Polakami byli zarówno żołnierze AK, jak i ci, którzy w tym czasie ratowali Żydów, pracowali w fabrykach, czy wyjechali „za chlebem” na Zachód. Ich losy również współtworzą tkankę narodową.
IV. Aspekty społeczne i moralne: Czy trzeba być katolikiem?
Jednym z najczęstszych mitów konserwatywnej prawicy jest utożsamienie polskości z katolicyzmem. To narracja, która ignoruje, że:
• Mieszko I przyjął chrzest, ale Polska istniała jako wspólnota plemienna wcześniej;
• Konstytucja 3 maja była aktem świeckiego państwa z tolerancją religijną;
• Maria Skłodowska-Curie była Polką i ateistką;
• Polscy Żydzi współtworzyli kulturę, naukę i przemysł Rzeczypospolitej.
Zatem: Polak to niekoniecznie katolik. Polak może być agnostykiem, protestantem, muzułmaninem czy niewierzącym – i nadal być równoprawnym członkiem narodu.
V. Aspekty emocjonalne i aksjologiczne: Kto czuje się Polakiem?
Tożsamość narodowa ma też wymiar emocjonalny – „czuję się Polakiem”. Ale co to znaczy?
• Czuć się częścią historii i kultury kraju;
• Mieć wpływ na jego przyszłość;
• Czuć się odpowiedzialnym za jego obraz w świecie;
• Kochać, ale i krytykować ojczyznę.
Tymczasem dzisiejsza debata publiczna często rozbija się o dychotomię: albo kochasz Polskę bezkrytycznie, albo jesteś zdrajcą. To fałszywy wybór. Prawdziwa miłość do ojczyzny nie polega na ślepym hołdzie, ale na trosce, refleksji i odpowiedzialności.
VI. Aspekty polityczne: Czy Polak może być lewicowy?
Wbrew nacjonalistycznej propagandzie, Polak może być lewicowy, liberalny, anarchistyczny, apolityczny czy kosmopolityczny. Polskość nie jest i nigdy nie była jednolita. Piłsudski był socjalistą, a Korfanty chrześcijańskim demokratą. Gombrowicz wyśmiewał polskie kompleksy, a Miłosz krytykował narodowe zaślepienie. Czy ich wykluczymy?
VII. Kim nie jest Polak?
Polakiem nie jest ten, kto chce wykluczyć innych z powodu koloru skóry, pochodzenia czy poglądów. Kto za pomocą przemocy, pogardy i nienawiści próbuje zmonopolizować narodową tożsamość. Kto twierdzi, że tylko „jego” Polska jest prawdziwa.
To nie konserwatyzm ani patriotyzm. To uzurpacja.
VIII. Wnioski: Polskość jako projekt otwarty
Polak to człowiek związany z polską wspólnotą – kulturową, społeczną, prawną lub emocjonalną. Ktoś, kto nie musi kochać Orła Białego, ale zna jego historię. Ktoś, kto nie musi chodzić do kościoła, ale rozumie wagę wielogłosowości. Ktoś, kto nie musi głosować jak większość, ale czuje odpowiedzialność za to, jak wygląda Polska.
Dlatego odpowiedź na pytanie: „czy jesteś Polakiem?” nie brzmi: „tak, bo mam dowód osobisty”. Odpowiedź brzmi: „Tak – bo dbam, myślę, tworzę, krytykuję i nie odwracam się plecami”.
Mariusz Dzidkowski: Marcin Krueger – Polak. Bo mam paszport, mówię po polsku, i kocham ten kraj na tyle, by nie milczeć, gdy osuwa się w mrok.
Pokaż mniej
———————————————————————————